Szum z Nieba nr 2018/2 - wersja elektroniczna

Kiedy jesteśmy chorzy, idziemy do lekarza. Dostajemy receptę, wykupujemy leki, bierzemy je i leżąc w łóżku czekamy, aż zaczną działać. Czasem lekarstwa są gorzkie, niesmaczne i drogie, ale i tak łykamy je posłusznie, ponieważ chcemy wyzdrowieć. A co zrobić, kiedy chorujemy na smutek? Gdzie szukać pomocy? Najlepszym lekarzem jest Duch Święty. On zna każdego z nas najlepiej i wie, czego w danym momencie nam potrzeba, by pojawiła się radość. W dodatku leki z Jego recepty nic nie kosztują, ponieważ potrzeba ruchu kilku mięśni i zaproszenia Ducha Świętego, by On w nas działał. Po pierwsze: uśmiech. Każdego poranka po przebudzeniu powiedz Bogu: „Dzień dobry!”. Uśmiechnij się do Niego i nie zapomnij tego ruchu mięśni przez cały dzień. Ktoś powiedział, że uśmiech to taka krzywa, która prostuje wiele spraw. Jeśli przez cały dzień powtórzysz ten ruch mięśni twarzy wiele razy, zobaczysz jak wokół pojawia się radość. Po drugie: przytulanie. Podobno wystarczy dwadzieścia sekund przytulania, by zapewnić sobie dobry nastrój w ciągu dnia. Podczas przytulania zwiększa się poziom oksytocyny, która nazywana jest hormonem miłości. A miłość to świetny suplement na smutki! Jeśli nie ma kto cię przytulić, to sam zacznij przytulać innych, a przekonasz się, jak odrobina czułości usuwa smutek, lęk i stres. Po trzecie: znak krzyża. Kiedy radość w tobie gaśnie, zrób powoli i świadomie znak krzyża na sobie. To gest triumfu, który oznacza, że przyjmujesz zbawienie dokonane przez Chrystusa na krzyżu i Jego miłość. Te trzy gesty czyń jak najczęściej, świadomie, a zobaczysz, że radość w tobie będzie trwała i odporna na wszelkie zarazki.

Malwina Kocot (redaktor naczelna)